Czy prowadzisz kalendarz?
Mam kalendarz Kal w warsztacie, ale stary kalendarz szkolny, którego używam (zawsze dostaję ten sam), przypomina mi pamiętnik. Lubię w nim pisać, robić notatki i rysować.
Projektuję swój świat, opierając go na codziennych rytuałach – prowadzenie analogowego kalendarza jest jednym z nich. Pozwala mi on lepiej planować czas, porządkować myśli, jest ogniwem łączącym sferę wirtualną z moim ukochanym światem analogowym. Kalendarz, który kupuję na nadchodzący rok, ma dla mnie symboliczne znaczenie – oznacza nowy początek, nowe otwarcie, pustą, otwartą przyszłość.
Czy masz jakiś system lub zasady, których się trzymasz?
Proces tworzenia linii produkcyjnej – projektowanie, planowanie, produkcja i sprzedaż – są planowane z dużym wyprzedzeniem, często nawet rocznym. Postrzeganie czasu i pór roku staje się bardzo względne, czas płynie szybciej. Poza planowaniem codziennych spotkań, tworzę też szersze plany. Wyznaczam sobie cele tygodniowe, miesięczne i kwartalne – dzięki temu przyszłość wydaje się bardziej przyjazna i bliższa.
Wygląda na to, że masz sporo na głowie, prawda?
Dzielę swój czas równo między życie zawodowe a rodzinę, pracę i czas wolny. Utrzymanie tej delikatnej równowagi wymaga dużej samodyscypliny.
Mój tryb życia jest dość intensywny, ale paradoksalnie nadmiar obowiązków naprawdę porządkuje moje życie, nie pozostawiając czasu na zbiegi okoliczności.
[karta-produktu]ściana[karta-produktu]

Jak to wszystko planujesz?
Skupiam się na tym, co tu i teraz, ustalam priorytety. Finalizuję projekty, zanim zacznę nowe. Wiem, że dni mają ograniczoną witalność. Często pracuję dużo i bardzo intensywnie, więc od czasu do czasu poświęcam chwilę na kawę lub spacer. Zmiana mi służy. Moja praca wymaga kreatywności i wolności – zbyt duża rutyna je zabija. Jesteś pracowity i ambitny. Czy potrafisz czasem odpuścić? Skupiam się na rzeczach, które uważam za ważne i przyjemne, na rzeczach, które lubię. Stworzyłem swój mały, intymny „świat”, który chronię i w którym czuję się naprawdę dobrze.
Nauczyłam się mówić „nie” i odpuszczać. Myślę, że to naprawdę zdrowe.
Jak się relaksujesz?
Studiowałam i mieszkałam we Włoszech, wciąż podchodzę do wielu spraw po włosku. Jestem naprawdę pasjonatką swojej pracy, ale równie mocno cenię sobie czas wolny. Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy, gdy jestem zrelaksowana lub znudzona. Luksus nicnierobienia jest niezbędny dla mojego procesu twórczego. Rzucam się w wir pracy, ale równie mocno oddaję się „dolce far niente”.

Jak to działa?
Myślę, że znalazłam złoty środek. Zarówno Mysel, jak i marka, którą stworzyłam, balansują między sferą zawodową a prywatną, które naturalnie się przenikają, tworząc harmonijną całość. Staram się projektować ubrania i dodatki, które wyrażają moje uczucia i przekazują wartości, które są dla mnie ważne. Zerwanie z sezonowością i świadome ograniczanie produkcji wyrażają mój stosunek do czasu, ale także do środowiska. Mniej naprawdę znaczy dla mnie więcej.
Jak się czujesz zamykając po 10 latach swój flagowy butik przy ulicy Mokotowskiej?
Dziś, po kilkunastu latach rozwoju mojej marki i dekadzie prowadzenia sklepu na Mokotowskiej, pandemia naprawdę zdystansowała mnie i przewartościowała sposób funkcjonowania marki. AK zawsze było awangardowe i mam nadzieję, że tak pozostanie. Często podejmowałem decyzje, które nie były opłacalne ani oczywiste z komercyjnego punktu widzenia. Czuję, że teraźniejszość jest naprawdę niestabilna, zmusza nas do gruntownego przedefiniowania naszego życia osobistego i zawodowego. Częściowe zamknięcie granic i strach przed nieznanym naprawdę skurczyły nasz świat.
Postanowiłam przenieść swoją markę do przestrzeni online, która nie zna granic i pozwala jej swobodnie oddychać. Ania Kuczyńska to nie przestrzeń fizyczna – to estetyka, styl, filozofia życia, która pozostaje niezmienna niezależnie od przestrzeni. Dekada na Mokotowskiej zamyka bardzo ważny rozdział mojego życia i rozwoju mojej marki. Myślę, że ta zmiana, szczególnie w świecie mody, jest dobra, orzeźwiająca, inspirująca i ważna.
Czy jest coś, na co brakuje Ci czasu?
Lubię spędzać czas sam na sam – dziś uważam to za swój największy przywilej i luksus.
Co robisz, kiedy w końcu zostajesz sam?
Jak już wspominałem, lubię trochę nudy. Lubię patrzeć w niebo i chmury. Myślę, że każdemu z nas tego brakuje w życiu.